fbpx
Tło jest tylko dodatkiem. Na pierwszym planie jesteś Ty. Sesja wizerunkowa w kamienicy.

Specjaliści od marketingu twierdzą, że trzeba pięć razy coś od siebie dać, aby raz wziąć. Podobno w ten sposób buduje się relacje. W sieci być może tak . A jak jest w świecie rzeczywistym? Czy działa ta zależność? Myślę, że w moim świecie, świecie przyjaźni działa zasada „bez oczekiwań”. I to jest najpiękniejsze. Prawdziwe. Nie trzeba nikogo udawać. Bezwarunkowa akceptacja i zaufanie. Nawet kiedy masz dziwne pomysły.

Marzyłam o sesji wizerunkowej. Ta myśl od dłuższego czasu nie dawała mi spokoju. Pragnienie? Czy to zbyt patetyczne słowo? Tego nie wiem. Jednak bardzo chciałam spróbować! Wiedziałam jak ma przebiegać sesja. Przede wszystkim naturalnie. Bez pozowania. W ruchu w formie reportażu. Intuicja podpowiadała idealną osobę, zresztą bardzo mi bliską.

Na miejsce sesji wybrałam wnętrze dziewiętnastowiecznej kamienicy na warszawskiej Pradze. No i tu zaczynają się pytania. Skąd wziął się pomysł na obskurną klatkę schodową jako tło do sesji wizerunkowej?

Kawał historii. Dusza zaklęta w zniszczonych murach. To jedno z tych miejsc, gdzie nic nie musisz mówić. Obrazy same się tworzą. Masz wrażenie, że czas zatrzymał się, a Ty jesteś częścią przedwojennej historii. Wiesz co się wydarzyło i co nastąpi. Słyszysz głosy mieszkańców. Otwierasz okno, a na zewnątrz rozbrzmiewa staccato końskich kopyt. Choć tak naprawdę skrzypi tylko drewniana poręcz, to czytasz w tym dźwięku o wiele więcej niż się wydaje. Melancholia i ciepło w sercu. Sprzeczne uczucia. Widzę w niej piękno. Czuję jej puls. Wysłużona, a jednak żywa.

 

Dorota

„Tańczę od pierwszej klasy szkoły podstawowej, a tak poważniej pewnie około piętnastu lat. Tańczyłam w kilku teatrach tańca. Kontakt improwizacja. Technika tańca współczesnego”.

Kiedyś zapytałam Dorotę o styl tańca jaki uprawia. Nie znam się na tym. Opowiedziała mi. Mocno wpisały mi się w pamięci dwa słowa „brudny” i „surowy”.  Brudny/surowy taniec! Wtedy już byłam pewna na sto procent, że kamienica będzie dla nas idealnym miejscem.

Dorota tańczyła. Nie było muzyki w tle. Miała ją w sobie. A ja patrząc na Dorotkę „słyszałam” melodię i jednocześnie zagłuszałam ją naciskając spust migawki. Ruch i rytm zapisywałam w kadrze.

To spotkanie niosło ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Naszą rozmowę celebrowałam minuta po minucie. Chłonęłam każdą sekundę. Zapisywałam tembr głosu. Milczenie było równie ważne jak wypowiedziane słowo. Wzajemna inspiracja i zaufanie.

2

Piękno i naturalność jaką Dorota wprowadziła w to miejsce było nie do opisania. Tło zawsze będzie tylko uzupełnieniem! To człowiek jest na pierwszym planie. Notorycznie powtarzam, że najważniejsza jesteś Ty, Twoje emocje, poczucie bezpieczeństwa, komfort. Tego nie zastąpi najpiękniejsze studio.                            

Dorotko, dziękuję za zaufanie i radość jaką mi sprawiłaś! Bez Ciebie i Twojego wsparcia nie byłoby narodzin „Ukrytych w ciele”. Czuję ogromną wdzięczność!